Jest miasteczko gdzieś daleko
Zwane Wólką od wiek wieka.
Jej mieszkańcy bardzo kiedyś się kłócili
I miejscowość na dwie Wólki podzielili.
Tak powstała Wólka Dolna
Wólką Górną jest ta druga.
Nie będziemy o tym pisać,
To historia bardzo długa.
Dziś wólczanie żyją w zgodzie
Tu się uczą i pracują.
Jak okazja jest po temu,
To się cieszą i świętują.
Dziś jest właśnie dzień niezwykły
Bo przyjeżdża ze stolicy
Piosenkarka sławy wielkiej,
Co mieszkała niegdyś w okolicy.
Ona tu się urodziła
I do szkoły tu chodziła.
Magda Supeł się nazywa,
A Węzełek to jej ksywa.
Na cześć Magdy koncert będzie,
W szwach dziś pęka dom kultury.
Ludzie ciągną zewsząd wszędzie
I wystąpią aż trzy chóry.
Pan dyrygent Śpiewak Jacek
Ćwiczy swoich podopiecznych.
Słowik śpiewa gromkim basem,
Barytonem Grześ Konieczny.
Skrzypek Maciej swej gitary struny stroi,
Obok Pałka Wacek na puzonie coś próbuje.
Pani Zosia Cicha dziwnie milczy,
Pewnie ząb ją bardzo mocno kłuje.
W gabinecie czeka lekarz
Pan dentysta Wyrwiząbek.
Zosia biegnie już do niego,
Wkrótce z zębem jest porządek.
Na ten koncert przyjdą tłumnie,
Dzieci , młodzież i dorośli.
Będzie głośno, gwarno, szumnie,
W nocy dzisiaj nikt nie pośpi.
Pan Bruk swoim nowym autem,
Nową szosą szybko jedzie.
Pan Glanc w butach wyświeconych,
Zjawi się tuż po obiedzie.
Wyczesany Jacek z ósmej,
Dziś uczesał się starannie.
Chce podobać się dziewczynom,
A szczególnie jednej pannie.
Pani Skórka, ta co sweter ma obcisły,
Jakby drugą skórę miała,
Idzie razem ze sąsiadką,
Która zwie się Jagna Skała.
Lis Henryka z mężem Zbyszkiem,
Z trójką Lisiąt swoich dzieci,
Spieszą aby zająć miejsce,
W drugim rzędzie albo w trzecim.
Ela Piątek z Sobotą Ewą,
Przyjaciółki od lat wielu,
Biegną by nie stracić chwili,
I już prawie są u celu.
Dziś nikogo nie zabraknie,
Przyjdą wszyscy. Kosmetyczka pani Pięta
Ciągle mile uśmiechnięta,
Pan Kapusta z kwaśną miną.
I pan Kogut z tą dziewczyną
Od tych Gruszków co sad mają.
I Jan Piec co wciąż narzeka,
Że mu zimno i Ryś Zając.
Już na sali się pojawił wójt
Kanonik Janek , sołtys Biskup Tomek,
Ksiądz Potrzeba Rafał,
Za nim chyłkiem organista Słaby Romek.
A Świerkowski, Waligóra i Laskowski,
Co drwalami są od zawsze w gminnym lesie,
Dzisiaj sypią dość mocnymi kawałami,
Gromkie głosy hen daleko echo niesie.
W kącie sali dwaj mężczyźni uprzejmości wymieniają,
Jeden Krawiec jest z nazwiska,
Drugi krawcem zaś z zawodu,
Obaj nagle głośnym śmiechem wybuchają.
W pierwszym rzędzie pan Zawada,
Co rozpycha się łokciami,
W piątym skromny Pająk Wacław,
Który czkawkę ma czasami.
Przyszedł fryzjer Broda Józef ,
Co zgarbiony trochę jest,
Szkodnik Piotr , Fundament Zygmunt,
Ich przyjaciel rybak Stasiek Leszcz.
Pewna pani przypomina:
Jestem Mądra Klementyna.
Małolepsza zaś z uśmiechem,
Trochę lepszą jest być grzechem?
Wtem ucichły wszystkie głosy,
Chór rozpoczął swe peany,
Potem grał Wesoły Igor ,
Z gry na skrzypcach bardzo znany.
Wykonawców było wielu,
Wszystkim bito gromkie brawa,
Co umieli pokazali,
Jest wesoło, jest zabawa.
Po koncercie wielka feta,
Będą tańce, jadło będzie.
Pani Kuchta Stanisława,
Już nakrycia stawia wszędzie.
Kuchareczka Żur Aneta ,
Wszystkim chętnie dziś dogodzi,
Zaś kelnerka Głąb Narcyza,
Pośród stołów prędko chodzi.
Każdy znalazł coś dla siebie,
Każdy chętnie popróbował,
Smakołyków mistrzów kuchni,
Chleb od Skiby też smakował.
Grzybek chętnie zje grzybową ,
Grzybki w occie lubi też,
Pan Ogórek zaś mizerię,
Od lat wielu znana rzecz.
I surówek zestaw będzie,
Co przysmakiem są Sałaty.
Śledzia w sosie Śledź dostanie,
Rybę grecką brat Agaty.
Zupę smaczną delektuje się pan Rosół,
Barszcz z uszkami wcina Burak młody.
Klemens Chytry sztukę mięsa,
Z warzywami prosto z wody.
Kluska Brunon pierogami się częstuje,
Student Antek antonówek kilka zjadł.
Zaś Potęga Karol widząc Elę czuje,
Że jak śliwka w kompot nagle wpadł.
Torty, placki, zapiekanki
Pyra Zdzisio już skosztował,
Lody także z czekoladą
I na później by coś schował.
Pielęgniarka pani Chuda Ewelina,
Co tłuszczyku ma na biodrach całkiem sporo,
Wciąż nakłada nowe dania,
Kurczak rzymski i do tego sos z fasolą.
Andzi Gębie to się buzia nie zamyka,
Chyba wszystkie już zakąski spróbowała.
Gdzieś tam w tle cichutko gra muzyka,
Ona rano bóle brzucha będzie miała.
Długo w noc bawili się , tańczyli.
A gdy wszystko zjedli i wszystko wypili,
Stoły, krzesła posprzątali, światła pogasili,
To z uśmiechem się do domów rozchodzili.
Czy myślicie, że to wszystko
W Wólce Górnej się zdarzyło ?
Ja zdarzenia te i sytuacje wymyśliłam,
I te rymy ułożyłam i spisałam.
Lecz nazwiska są prawdziwe,
Jedne śmieszne , inne dziwne.
Ludzie różnie się nazywają,
Czasem problem z tego mają.
Jeśli kogoś w jakiejś mierze uraziłam,
Bo czasami to nazwiska mych przyjaciół,
Moich krewnych czy znajomych,
To przepraszam. Ale moje także umieściłam.
ABLA (październik 2011)