Dziwne się czasem zdarzają rzeczy,
Nie tylko w bajkach. Czy ktoś zaprzeczy?
Trafiło to się mojemu tacie,
Wersję tych zdarzeń zaraz poznacie.
Było to dawno, tata był mały,
Inny świat wtedy był. Czy wspaniały?
To już nie ważne, miały przyjść święta,
Więc dziadek zrobił kiełbasy pęta.
Na kij powiesił, szynki do tego,
Wszystko uwędził razu pewnego.
Tato się dziwił, bo był niejadek,
Jeszcze do tego miał imię Tadek.
Święta się szybkim zbliżały krokiem,
Szynki wisiały pod dziadka okiem.
Po co aż tyle? – zapytał tato.
To dla przygody – mój dziadek na to.
Aż nadszedł wtedy pamiętny czwartek,
W domu leciutko okno otwarte,
Dziadek był w pracy, babcia w ogrodzie,
Chodziła do swych dwóch kózek co dzień.
Spojrzał mój tato w otwarte okno,
Deszczyk nie pada, kozy nie mokną,
A okno było wprost na ulicę,
Widokiem Tadek się więc zachwycał.
Ulicą kroczył wolno włóczęga,
Zwykła ulica, nie piękna wstęga,
Podszedł do furtki, klamkę nacisnął,
Nagle w uśmiechu zębami błysnął
I na podwórko już śmiało wkroczył.
Wtem drzwi otwarte do domu zoczył,
Śmiało więc wchodzi, śmiało rozgląda,
Ciekawie w każdy kącik zagląda.
I pyta cicho niejadka – Tadka:
Dasz mi na ząb coś? To będzie gratka.
Tato rozkłada ręce: nic nie mam.
Na to wędrowiec: to wielka ściema!
Przecież tu wiszą pęta kiełbasy,
I jeszcze szynki. Daj mi zawczasu.
Dać Ci nie mogę, to dla przygody –
Głosem trzęsącym rzekł tato młody.
Znowu wędrowiec zębami błysnął.
Jam jest „ Przygoda” ! rękę uścisnął
Mojemu tacie, torbę otworzył,
Pęta kiełbasy i szynki włożył.
Cóż miał rzec tato? Dzielić się trzeba,
Jeszcze dołożył mu kromkę chleba.
Wieczorem z pracy powrócił dziadek.
Brakuje kiełbas, czy zjadł je Tadek?
Babcia się także wielce zdziwiła,
Gdy brak kiełbasy zauważyła.
Tato nie winien. Dziadek Antoni
Myśli swobodne winien przegonić
I rzec po prostu: to są zapasy,
Starczą na dłużej pęta kiełbasy.
Uciecha miała być i po świętach,
Z wędrowcem poszły kiełbasy pęta.
ABLA ( 17 grudnia 2015 )